Voo Voo, Gdańsk, Stary Maneż, 05.04.2019 r.

Setlista:
1. Takie Tam 1,2
2. Niespiesznie 1,2
3. Przybysze
4. Się poruszam 1
5. Się poruszam 2 / Nim stanie się tak, jak gdyby nigdy nic
6. Nocą
7. Nieud
8. Dzie ci kwiaty 1
9. Dzie ci kwiaty 2 / Flota zjednoczonych sił / Łobi jabi

Bis:
10. Z ostatniej chwili
11. Piątek

Znamienitość nowego albumu, Za niebawem, została potwierdzona na żywo świetnym koncertem, na którym Voo Voo zaprezentowało go w całości. I każdy utwór, bez wyjątku, wypadł po prostu rewelacyjnie.

Praktycznie wszystkie miejsca siedzące (a było ich niemało) przygotowane w Starym Maneżu były zajęte. Publiczność, zdecydowanie w wieku 40+, szczelnie wypełniła klub i z entuzjazmem przyjmowała cały występ. Od początku panowała znakomita atmosfera, czemu sprzyjały wyraźnie płynące ze sceny: chemia między muzykami i radość ze wspólnego grania. Dodajmy do tego bardzo dobre, klarowne i selektywne brzmienie, pozwalające w pełni delektować się serwowaną muzyką.

Nowa płyta poszła w całości, zmienili tylko kolejność dwóch pierwszych utworów, dając słusznie na powitanie żwawsze Takie tam, które doskonale rozbujało na początek. W centrum sceny od początku, dość nieoczekiwanie, ustawiła się Monika Borzym, wspierająca zespół, głównie w chórkach. Waglewski, przy okazji prezentacji zespołu, rozpływał się nad jej cenionymi w jazzowych kręgach umiejętnościami, nazywając ją wybitnym talentem, a zarazem przepięknym ornamentem zespołu i wisienką na torcie, a także wskazując żartobliwie, że Voo Voo na scenie wspiera ona wyłącznie ze względu na obecność w składzie zespołu jej partnera, Michała Bryndala. A sam lider zespołu, ustawił się tradycyjnie, nieco na uboczu, po lewej stronie wokalistki. Ze sceny przemawiał zdawkowo, może ze trzy razy. Dłuższą, kilkuminutową przemowę z przedstawieniem zespołu po drugim utworze, zepsuło zniecierpliwione, obcesowe Graj! wykrzyczane z publiczności, a szkoda, bo znaczna część publiki znakomicie bawiła się subtelnymi żarcikami Waglewskiego, szczególnie złośliwostkami kierowanymi w stronę Piotra Chołodego.

Najlepsze momenty? Od początku do końca było po prostu rewelacyjnie! Mnie w pamięci szczególnie mocno zapadli Przybysze z mocniejszą niż na płycie gitarą oraz fantastycznie bujające, tym razem z kolei przyspieszone Się poruszam, szczególnie porywające w obłędnej części instrumentalnej z długą zabawą z publicznością w wyśpiewywanie wokalizy „łona toto je, łona toto łona je je”, co zostało na sam koniec zwieńczone świetnym scattowanym pojedynkiem Borzym i niezrównanego Pospieszalskiego. Do tego znakomite, jak zwykle, Łobi jabi.

Utwory instrumentalne (Takie Tam 2, Niespiesznie 2, Się poruszam 2, Dzie ci kwiaty 2) poszły w wersjach bardzo bliskich płytowym, choć niepozbawionych koncertowej iskry, które szczególnie mocno skrzyły się spod strun gitary lidera, acz jak zwykle najaktywniejszy na scenie Pospieszalski, nie pozostawał mu dłużny. Swoje na znakomitym poziomie robiła sekcja rytmiczna, a w efekcie utwory te bardzo wiele zyskały w koncertowym entourage’u. Warto namienić, że w Się poruszam 2 zgrabnie wpleciony został fragment Nim stanie się tak jak gdyby nigdy nic, a Dzie ci kwiaty 2 płynnie przeszły w zespołowe evergreeny: Flotę zjednoczonych sił i Łobi jabi.

Jedyna rzecz, do której należałoby się przyczepić to… gwizdanie lidera. Tego akurat w prezentowanych utworach nie brakowało (Niespiesznie 1, Nocą, Piątek), a słyszeliśmy głównie dziwne dźwięki powietrza dmuchanego w mikrofon. Ale można wybaczyć, sam Waglewski przyznał, że to gwizdanie idzie im średniawo.

Nie mogę się doczekać kolejnej płyty zespołu. I kolejnego koncertu. A i na powtórkę z taką setlistą się nie obrażę.